Okazało się, że to był tylko SEN. Te moje uczucia, ta piosenka, ten POCAŁUNEK, to wszystko to był tylko sen. A najgorsze w tym wszystkim było to, że Ally płakała, płakała prze zemnie, tylko prze zemnie. Czułem się rozdarty. I jeszcze ta Cassidy, musiała mi się przypomnieć. Dziwne było to, że teraz jak myślałem o brunetce (Ally) nic nie czułem poza przyjaźnią, tylko i wyłącznie przyjaźnią. Może to uczucie do niej prysnęło, rozpłynęło się jak ta mgła, jak ten sen. Ally byłą w nim załamana, prze zemnie. Nie chciałem doznać takiej sytuacji na prawdę, więc postanowiłem nie psuć naszych relacji. N ie chciałem, żeby nasza przyjaźń, partnerstwo się skończyły. Była 15:50 więc musiałem ruszyć do Sonnic Booma, problem w tym, że z pustymi rękami, nie miałem żadnej piosenki, ni wymyśliłem jej. Stanąłem przed drzwiami sklepu. Chciałem przeprosić Ally, za to że znowu się na mnie zawiodła. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem ją. Stała obok DALLASA! Śmiali się z czegoś. A co było dziwne Ally normalnie z nim gadała!!! Wszedłem do środka.
- O...cześć Austin. - Przywitała się Ally, patrząc dziwnym wzrokiem.
- Siema, coś nie tak ? - Spytałem zdezorientowany.
- Nie...nic - odpowiedziała.
- Spoko... - odpowiedziałem, po czym podszedłem do Deza, omijając Ally i Dallasa szerokim łukiem. - Co jest grane stary? - spytałem kumpla.
- No wiesz...Dallas przyszedł do sklepu i...wiesz gadał z Ally...ona wygadała się że go LUBI...i on ją złapała za rękę i...spytał czy będzie jego dziewczyną...przykro mi stary... - opowiedział Dez.
- Czemu przykro...przecież, ja nic do niej nie czuję - powiedziałem to ale, nie byłem tego całkowicie pewien.
- Ok...skoro tak - odpowiedział. Dallas wyszedł ze sklepu, a Ally do nas podeszła strasznie ucieszona.
- Wiecie co ?! Dallas się ze mną umówił !!! - Tak głośno krzyczała, że prawie wybuchły mi bębenki.
- Ok Ally, uspokój się. A gdzie pójdziecie ? - Spytałem zaciekawiony.
- Do parku na piknik. - Odpowiedziałam trochę smutnym głosem.
- Co jest ?
- A nic, wszystko gra - próbowała mnie przekonać, lecz na marne, za dobrze ją znałem żeby w to uwierzyć.
- Nie kłam, widzę że coś się stało, znam cię jak nikt inny. Mi możesz powiedzieć.
- Ok...ale chodźmy na górę. - Powiedziała, po czym pociągnęła mnie za rękę. Weszliśmy do środka, a ona usiadła na krześle, zrobiłem to samo.
- Co jest ? - Spytałem ponownie.
- Bo...chodzi o to...że no ja...nie wiem co ma robić...mówić...i w ogóle jak się zachowywać. - W końcu to z siebie wydusiła.
- To jest proste - powiedziałem pewny siebie.
- Pomożesz mi? - Spytała z nadzieją.
- Spoko. - Wstałem i podszedłem do łóżka Ally, wziąłem z niego koc i rozścieliłem na podłodze. - Chodź, siadaj - zaprosiłem ją na koc gestem dłoni. Ona niepewnie podeszła i usiadła.
- Musisz być pewna siebie, wyluzowana. Musisz być pewna tego co mówisz i robisz. - Doradziłem jej.
- Ale...co mam odpowiadać.
- Mów zawsze to co powie ci twoje serce. - Sam nie wiem co mnie natknęło by tak powiedzieć. - Wyobraź sobie, że jestem Dallasem, a ty jesteś ze mną na randce. Co mi powiesz?
- No...Dallas - zaczęła, a ja pokiwałem zachęcająco głową - cieszę się, ze jestem tu z tobą. Naprawdę się postarałeś. - Powiedziała, po czym spojrzała na mnie jakby chciała spytać, czy nie mówi jakichś głupstw. Uśmiechnąłem się do niej. Po czym odpowiedziałem w roli Dallasa.
- Wszystko dla ciebie Ally. - Dziewczyna uśmiechnęła się po czym znów się zasmuciła. Coś ją jeszcze trapiło.
- A co gdyby...chciał mnie pocałować. - Spytała.
- Jak to co? Jeśli ty też tego chcesz odwzajemnij pocałunek - odpowiedziałem szczerze.
- Tak...to wydaję się proste.
- No właśnie.
- Austin...mogę ci się do czegoś przyznać ?
- Jasne, nikomu nie powiem. - Obiecałem
- Bo widzisz...ja się jeszcze nigdy nie całowałam. - Ja miałem podobnie.
- Jeśli to cię pocieszy to...ja tez się jeszcze nie całowałem... - powiedziałem to lekko się wstydząc.
- Serio, nie żartujesz? - Spytała zdziwiona.
- Czy z takiej rzeczy warto żartować?- Spytałem.
- No nie... To co mam zrobić, żeby ten...POCAŁUNEK...wyszedł idealnie?
- Weź, może poćwicz? - Zasugerowałem
- Niby na kim?
- Może na...nie wiem kukle ?
- Wolałabym jednak na prawdziwej osobie.
- To idź do Dallasa i poproś go żeby z tobą poćwiczył. - Nie wiem czemu zasugerowałem taki głupi fakt.
- Wiesz...tak szczerze...to miałam na myśli...CIEBIE - powiedziała ściszonym głosem. Zszokowało mnie to ostatnie słowo. Nie wiedziałem co myśleć.
-Poważnie mówisz? - Spytałem.
-Tak. Tylko do ciebie mam takie zaufanie i poza tym oboje
mielibyśmy to z głowy. -
Zasugerowała.
Zasugerowała.
-Jeszcze raz zapytam, mówisz poważnie?
-Wiesz co przepraszam. Udajmy, że nie było tematu. - Zauważyłem jak smutna podnosi się i schodzi z koca. Nie lubiłem gdy taka była, a najbardziej gdy było to prze zemnie. "Nie mogę jej tak zostawić, ona na mnie liczy." - Pomyślałem.
Szybko złapałem ją za rękę, Ally usiadła. Przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem. Ona odwzajemniła to. Czułem dziwną radość i satysfakcję. Po 10 sekundach oderwaliśmy się do siebie.
-Wow Austin dzięki...że mi pomogłeś. Mam u ciebie wielki dług
wdzięczności.
-E tam, nie taki wielki. A teraz już idź, bo się spóźnisz na tą
randkę. - Powiedziałem to bo chciałem sam na sam zostać z myślami.
-O dzięki, zapomniałabym.
- Baw się dobrze.
- Na pewno będę. - Odpowiedziała po czym wyszła.
Na randce oczami Ally.
-Dallas, ten piknik jest cudowny. Naprawdę się postarałeś.
-Cieszę się, że ci się podoba.- Odpowiedział
W tej chwili zdarzyło się coś dziwnego. Zobaczyłam twarz
Austina zamiast twarzy Dallasa. Wiedziałam, że ten pocałunek z blondynem
jednak coś dla mnie znaczył. Postanowiłam jednak zobaczyć czy to zwykłe
zauroczenie Austinem, czy może prawdziwa miłość. Żeby się tego dowiedzieć
postanowiłam pocałować Dallasa, ale stało się coś czego się właśnie obawiałam. W
pocałunku z brunetem nie było żadnej iskry natomiast w pocałunku z Austinem
była prawdziwa chemia. Wtedy już miałam pewność, że to Austina kocham bardziej. Pożegnałam się więc z Dallasem, który pocałował mnie do widzenia. Nie miałam siły się temu opierać więc nie zrobiłam nic poza tym, że stałam
nie ruchomo. Poszłam do domu, po czym weszłam do pokoju i poszłam sapać
Oczami Austin
Byłem w swoim pokoju, myśląc nad tym co się stało.
Próbowałem to jakoś racjonalnie wytłumaczyć. „To przecież nic takiego, zwykły
pocałunek, najlepsi przyjaciele przecież czasem się całują, prawda?”-próbowałem
to sobie wmówić jednak na marne. Moje serce dobrze wie, że ten pocałunek coś
znaczył. Teraz inaczej patrzyłem na Ally. Już wiem, że najlepsi przyjaciele tak po prostu się nie całują. Rozdarty pomiędzy uczuciem miłości i przyjaźni poszedłem spać.
Fajne! Kiedy next? :)
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny? :D Rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńsuper! a gdzie jest 2,3,4? ;)
OdpowiedzUsuńJa już kiedyś czytałam podobny rozdział chyba na innym blogu ale i tak mi się podoba a i kiedy następny :D
OdpowiedzUsuńNo ...faktycznie ...ale ok :3
Usuńtak na moim
Usuńbardzo cię przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. to było perszy i ostatni raz. sory
Usuńspoko
UsuńSupcio rozdział niemoge się doczekać co będzie dalej! :)
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystkie rozdziały.... i stwierdzam, że to jest przegenialne wręcz !! :D czkema na next'a :) i zapraszam na moje opowiadanie o Auslly : http://amahz.blogspot.com/ . pozdrawiam :))
OdpowiedzUsuń