Próbowałam nadal go odpychać ale na marne, był jak skała, nie dało się go ruszyć. Postanowiłam wziąć się w garść i użyć gardła. Zapiszczałam Jake'owi prosto do ucha. Austin widząc, że strasznie się boję podbiegł do nas i odepchnął Jake'a, który nie reagował na moje piski.
- EJ, odczep się od niej, idź stąd lepiej. - Powiedział mój obrońca naprawdę wkurzony z tego co słyszałam po jego głosie.
- Bo co cieniasie ?- Spytał Jake cały czas się do mnie głupkowato uśmiechając.
- Zaraz ci odpowiem co! Chodź Ally - złapał mnie za nadgarstek - zabiorę cię stąd.
- Nie tak szybko, ona jest moja! - Krzyknął brunet po czym z całej siły odepchnął Austina, który wylądował na podłodze. Ja zaczęłam krzyczeć i panikować. Podbiegłam do Austin, który jeszcze nie podniósł się z ziemi.
- Nic ci nie jest ? - Spytałam zmartwiona, Austin podniósł się. Popatrzył gniewnie na Jake'a, wydawałoby się, że chcę go zabić. Podszedł do bruneta i oboje zmierzali się wzrokiem.
- Masz problem małolacie ? - Spytał Jake.
- Nie, to ty masz problem, idioto! - Jesteś zwykłym casanovą! Myślisz, że świat krąży wokół ciebie, ale tak nie jest. To ty jesteś zwykłym pozerem, a dziewczyny CZASEM się z tobą umawiają, tylko z litości. Nie masz prawa przywłaszczać sobie Ally, to nie jest rzecz, to człowiek i nie należny do ciebie !!! - Wygarnął mu Austin unosząc głos.
- Tak, bo ty wiesz wszystko najlepiej. - Odpowiedział mu Jake
- Ona nie jest twoją właściwością. Zrozumiano !!! - Wkurzył się Austin.
- Tak... - odpowiedział z sarkazmem.
(Reszta tego opowiadania i dalsze opowiadania są OCZAMI AUSTINA)
Odwróciłem się by odejść od tego oble cha ale ten, jednym ruchem podstawił mi nogę i prawie się przewróciłem.
- Koleś ! Przeginasz !!! - Wkurzyłem się. I zobaczyłem jak znowu podchodzi do Ally, a ta cała się trzęsie.
- Zostaw mnie ! - Krzyknęła, ale ten złapał ją za ramiona i zaczął całować.
- Nie słyszałeś. Zostaw ją !!! - Teraz byłem wściekły, myślałem, że zaraz rozwalę mu tę buźkę.
Podbiegłem do niego i odepchnąłem.
- Ally uciekaj z stąd! - Krzyknąłem do dziewczyny
- Ale... - zaczęła.
- JUŻ!
Gdy Ally wybiegła ze sklepu, poszedłem do Jake'a, on wstał i nawet nie wiem kiedy zaczęliśmy się bić. Dostałem parę razy w twarz, bo czułem, że z buzi leci mi krew. Ale nie dałem za wygraną, też zacząłem go okładać po twarzy. By mi oddać Jake, kopnął mnie w brzuch. Ja z bólu zgiąłem się w pół i uklęknąłem. Chłopak jak ostatni tchórz uciekł.
Nie wiedziałem co zrobić, kręciło mi się w głowie i co było oczywiste strasznie bolał mnie brzuch. Po paru sekundach po prostu urwał mi się film.
Obudziłem się w łóżku, to znaczy chyba w swoim. Nagle ktoś wszedł do pokoju. Była to Ally.
- Austin ! Nic ci nie jest, wszytko dobrze, coś cię boli ? - Nawijała tak jak zawsze.
- Ally, uspokój się, nic mi nie jest tylko brzuch mnie jeszcze boli. - Powiedziałem prawdę. - Ważniejsze jest jak ty się czujesz? - Mówiłem prawdę, martwiłem się o nią.
- Nic się nie stało - odpowiedział. - To była moja wina, nie powinnam uciekać jak tchórz tylko wezwać pomoc. To tylko i wyłącznie moja wina. - Cały czas się obwiniała." Ale to nie była jej wina, że jest taka ładna" pomyślałem i nagle uświadomiłem sobie, że powiedziałem to na głos.
- Austin...powiedziałeś coś ?
- Nie...przecież...nic nie mówiłem, tylko ał ! - Próbowałem grać ale słabo mi toi wychodziło.
- Ale powiedziałeś "To nie była jej win, że jest taka ładna". Sama słyszałam.
- A to...to...ja mówiłem o psie mojej mamy bo zaprosiła ostatnio takie pana... - Ally mi przerwała.
- Serio, kogo ? - Musiała zadać to pytanie.
- To był...brat...kumpla...ojca...psa sąsia...da. - Wydukałem, sam nie wiedząc co, ale na pewno nie było to zbyt mądre.
- Co? - Spytała zmieszana .
- Nic...nie ważne. Nie spotkałaś już potem tego zboczeńca. - Spytałem, ale szybko zamilkłem, bo zauważyłem, że Ally ma łzy w oczach.
- Przepraszam, nie powinienem w tej chwili pytać. Przepraszam. - Chciałem wstać, by przytulić dziewczynę, lecz ona podbiegła do mnie.
- ANI MI SIĘ WAŻ - wymówiła każe słowo bardzo dokładnie je akcentując. Pochyliła się nade mną i przytuliła mnie, ja odwzajemniłem to, było mi miło w jej ramionach, wydawało mi się, że czuję się przy mnie bezpieczna.
- Wydaję mi się, że przy tobie jestem bezpieczna. - Uśmiechnęła się. Wyjęła mi to z myśli, jednym słowem. - Powinieneś odpoczywać, lepiej już pójdę.
- Nie, nie idź jeszcze. - Zaprotestowałem, nie chciałem zostać sam.
- Naprawdę muszę już iść. - Pożaliła się.
- Dobra, ale obiecaj mi, ze jutro nie pójdziesz do szkoły. - Powiedziałem to, z przeczuciem że się zgodzi.
- Ok, przyjdę jutro. Zdrowiej szybko. - Wstała z mojego łóżka i podeszłą do drzwi, otworzyła je.
- Pa Ally. - Pożegnałem się i obdarowałem ją ciepłym uśmiechem.
- Pa. - Odpowiedział i również się uśmiechnęła. Wyszła
Nie wiedziałem co myśleć. Martwiłem się o Ally, nie wiedziałem, jak to wszystko znosi, wyglądała na wesołą, ale znałem ją o wiele za długo, by uwierzyć w to że "Nic się nie stało". Miałem nadzieje, że ten Jake nie będzie się kręcił wokół niej, bo boję się, że nie będzie miał jej kto obronić. Jak następnym razem spotkam tego zboczeńca to mu nogi z dupy powyrywam, ostatecznie, daruję mu jedną.
Świetnie...Kiedy kolejny bo już nie mogę się doczekać *-*
OdpowiedzUsuń